5 grudnia w Warszawie podczas seminarium Polsko-Japońskiego Komitetu Gospodarczego dyskutowaliśmy o sprawdzonych receptach samorządów na zachęcenie japońskich firm do inwestowania w naszym kraju.
Jako przewodnicząca Polsko-Japońskiego Komitetu Gospodarczego otworzyłam konferencję razem z Jerzym Pomianowskim, Podsekretarzem Stanu w MSZ oraz Panem Makoto Yamanaka, ambasadorem Japonii w Polsce.
Jedno z pierwszych zagadnień poddanych dyskusji przez brzmiało przewrotnie: "Czy szkoła japońska i pole golfowe są niezbędne do pozyskania inwestora japońskiego?". Jak wskazywali eksperci doświadczenie pokazuje, że największe znaczenie mają: infrastruktura, która poprawiła się znacząco w ostatnich latach, udana promocja inwestycyjna - programy "szyte na miarę" pod konkretnego inwestora, opieka poinwestycyjna, której jeszcze kilka lat temu nie prowadziliśmy oraz pewność czy przewidywalność systemu prawnego. Jak się okazuje, Polska w tych dziedzinach radzi sobie coraz lepiej.
Pan ambasador Yamanaka podkreślał także znaczenie budowania relacji przy pozyskiwaniu inwestycji. Przytoczył przykład firmy Kikkoman, producenta sosu sojowego i przypraw. Firma planowała zbudowanie fabryki w Europie, o inwestycję konkurowały dwa kraje - Belgia i Holandia. Oferowały podobne warunki. Jednak prezes firmy wybrał drugą z możliwości po tym, jak został bardzo miło przyjęty w ambasadzie holenderskiej.
Funkcjonowanie Polsko-Japońskiego Komitetu Gospodarczego jest właśnie dobrym przykładem budowania i rozwijania pozytywnych relacji, które, jak to z partnerami japońskimi, muszą i opierają się na stuprocentowej solidności i zaangażowaniu obu stron.